Jachoo Jachoo
615
BLOG

Wolność

Jachoo Jachoo Kultura Obserwuj notkę 3

[Tekst pisany w nocy, Mało spójny. Mniej 'jednolity tekst', bardziej 'moje uwagi na temat'.]

Z dedykacjią dla pewnej przyszłej Pani Magister, Pani Małgosi. Na Pani prośbę zebrałem te myśli.

 

Ten kto w imię bezpieczeństwa ogranicza wolność, nie zasługuje ani na jedno, ani na drugie"

Benjamin Franklin

Wolność, prawda, to piękna rzecz. Przydatna w zasadzie… Tylko, czy wolność za wszelką cenę? Czy nieograniczona? Czy całkowita? Czy dobrze wykorzystywana? Czy słusznie nam dana, i czy my ją naprawdę mamy? Czy też to tylko złudzenie?

Spróbujmy zdefiniować wolność. Myślę, że jedna z definicji wolności, to np. niezależność od rzeczy, osób i przepisów.

Po kolei: Od rzeczy? Jak w ogóle można być zależnym od rzeczy? Lub, by lepiej to uzmysłowić uzależnionym? Powiedzmy zawodowy kierowca jest niesamowicie uzależniony od samochodu/tira/wywrotki… Bez nich nie ma pracy. Informatyk jest uzależniony od komputera. Ale znów, nie musi to być uzależnienie fizycznie, czy psychiczne, bardziej ekonomiczno-zawodowe. Jednak, skoro już nawiązałem, można być też uzależnionym fizycznie lub psychicznie od pewnych substancji, przedmiotów. To też jest pewnego rodzaju ograniczenie wolności. Alkoholik jest uzależniony od alkoholu. Zrobi wszystko, żeby zdobyć i napić się piwa, wina, wódki, whisky lub innego trunku typu denaturat, czy płyn do spryskiwaczy. Byleby był alkohol… Nie jest wolny. Palacz zawsze musi mieć przy sobie paczkę papierosów, lub tytoniu i zależnie bibułki lub fajkę. Jak nie ma, to szlag go trafia, sępi, żebrze. O, jakże nisko może upaść, byleby zaspokoić swój nałóg.

Dalej. Od osób? Hm… No to już nam łatwiej zrozumieć, jesteśmy zależni od różnych ludzi, dziecko od rodziców, małżonkowie od siebie nawzajem, pracownik od pracodawcy, zaś pracodawca od pracownika (nie wierzysz? A co zrobi pracodawca, jak pracownik nie zrobi swojej pracy?). Wszystko oczywiście do pewnego stopnia. Dzieci początkowo są bardzo zależne od rodziców. Nie ugotują, nie podejmą odpowiedzialnych decyzji, nie pójdą same do szkoły, nie zarobią na siebie. Z czasem jesteśmy zależni coraz mniej, lub od coraz to innych ludzi. Na pewnym etapie swojego życia podejmujemy pewne decyzje bez pytania mamy o zgodę, nie jesteśmy odprowadzani przez tatusia do szkoły i babcia nie czeka na nas zawsze po lekcjach. Po szkole skoczymy na spacer do parku, lub do McDonalda ze znajomymi, nie koniecznie lecimy od razu do domu „bo mama się martwi/kazała/czeka z pasem”. Nie kładziemy się codziennie o 20 spać, bo tata kazał. Zaczynamy być bardziej niezależni, lub na nasze życie mocniej wpływają inne bodźce, niż tylko rodzice. Jest szkoła, dużo zajęć i lekcji, nowe znajomości, może chłopak/dziewczyna, z którym/ą warto się poszlajać. To z kolei przykład uzależniania się stopniowo od innych osób, rzeczy, sytuacji.

Nareszcie. Od przepisów? Hm. Czy aby na pewno można być niezależnym od przepisów? I jeśli tak, to w jakim stopniu? Przecież prawdziwa wolność jest wtedy, gdy nikt nam nic nie zabrania. Gdy wolno nam wszystko. Jednak nie zapominajmy, że moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innego człowieka. Mi wolno zrobić, co mi się żywnie podoba? Nawymyślać, pobić, zabić? Jasne, czemu nie. Ale nie zapominajmy, że jeśli moja wolność ograniczy czyjeś prawa, czyjąś wolność – pójdzie i się zemści. Korzystając ze swojej wolności. Wolność też musi mieć swoje granice. Świetnie by było, gdybyśmy sami je widzieli i umieli je sobie wyznaczać, bo to by było NAJLEPSZE wykorzystanie danej nam wolności. Ale niestety, nie wszyscy umieją tak robić Zwłaszcza w dużych społecznościach. Przekrój przez społeczeństwo jest tak różnorodny, że nie można sobie pozwolić na całkowity brak przepisów. Każdy ma trochę inne granice moralne, inny pomysł na funkcjonowanie świata i na to co wolno, a czego nie wolno. Zwłaszcza innym, bo mi zwykle wolno wszystko. Choć nawet w małych społecznościach, w których nie ustanowiono konkretnego regulaminu, a wszystko funkcjonuje na zasadzie wzajemnego zaufania, zdarzają się nadużycia posiadanej wolności. Ostatecznie jeszcze tylko pozwolę sobie na trochę inne spojrzenie na prawo/przepisy/regulaminy. Pomyślmy w ten sposób. Prawo nie ma nas ograniczać. Prawo ma nas chronić. Jeśli myślisz, że prawo czegoś Ci zabrania, (5. Nie zabijaj), to pomyśl, jak Ty byś reagował, gdyby Tobie ktoś tak uczynił, a potem pomyśl, że nie zrobi tego, bo prawo mu nie pozwala.

 

Mogą być różne typy wolności. Może być wolność słowa, jednak nie zapominajmy, że nie możemy publicznie nikogo zwymyślać, bo on ma prawo do obrony swojego dobrego imienia. Mamy wolność publikacji, ale znów, nie publikujemy wulgaryzmów, bo to i nie wypada i obraża innych.

Mamy także wolną wolę, ale czy na pewno? I czy do końca? Jeśli mamy alternatywę „grzeszysz i idziesz do piekła, albo jesteś dobry i idziesz do nieba”, to kto będzie chciał grzeszyć? Ale równocześnie wiemy (my, chrześcijanie, można przyjąć, że ta część tekstu nie dotyczy niewierzących), że Bóg jest miłosierny i mimo naszych grzechów, jednak nam wybacza. Zatem już nie ma takiego noża na gardle. A kiedy tylko trochę mamy więcej wolności, od razu sobie pozwalamy na za dużo. To widać u wszystkich ludzi (nie tylko u chrześcijan, wierzących, praktykujących, czy kogo), na przestrzeni lat, od zawsze. Stąd czasem mówi się, że jak się kogoś nie trzyma „za mordę” lub krótko, to zaraz się rozpuszcza jak dziadowski bicz.

Teoretycznie dorosły człowiek, osiągnąwszy wiek 18 lat, staje się całkowicie niezależny od rodziców. Tylko jakoś, nie wiadomo czemu, jest bardzo mało osiemnastoletnich przedsiębiorców. Większość kończy szkołę, nadal są utrzymywani przez rodziców, nadal mieszkają pod ich dachem. Tylko przed prawem odpowiadają za siebie całkowicie. Choć nie da się ukryć, że człowiek młody nie jest też tym samym dzieckiem, którym był w wieku lat 6. Nie musi być prowadzony za rękę, może mieć więcej swobody, tylko zawsze jest ten kłopot, ile…? Czy więcej, czy mniej, czy jak damy dziecku więcej swobody, to czy to wyjdzie na dobre, czy też zaszkodzi? Nie wiesz. Musisz sprawdzić…

 

Wolność jest czymś, o co warto walczyć. Musi być warto, skoro tylu ludzi walczyło i ginęło po to, by zyskać wolność dla młodszych pokoleń. A gdy wolność mamy powinniśmy pilnować, by jej nie stracić, by jej nam nie odebrano. Musimy z niej korzystać mądrze, po to ją mamy, daną nam wraz z rozumem. Człowiek mądrze korzystający z wolności będzie wiedział, gdzie postawić sobie jej granice, by nie zrobić krzywdy sobie i innym oraz by jej nie stracić.

 

Myślę, że wolności nigdy nie mamy całkowitej, bo nawet gdy nie ogranicza jej nic, to ograniczamy ją sobie sami. Dla własnego dobra. Taka wolność jest dobrą wolnością. Bo jest nasza, nie narzucona nam przez innych.

Jachoo
O mnie Jachoo

Kontakt: gg: 11702857 ********** "Ale nasz Bóg - to nie ten ów żmudzki Chrystus Smutkialis, co siedzi z załamanymi rękoma, patrząc na narzędzia tortur - lecz Pan godów w Kanie galilejskiej, gdzie leje się potokami purpurowe wino krwi." Tadeusz Miciński, "Do źródeł polskiej duszy" ********** TROLOM Dziękujemy! (innymi słowy WON!)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura